Mało skomplikowany cytrusik pojawiła się na kanwie Misiabe.
I tak się teraz zastanawiam, czy ta gałązka cytrusowa obok należy do tego owocu, czy jest to następny element?
niedziela, 28 lipca 2013
środa, 17 lipca 2013
Podej dalej cd.... i słów kilka o agreście
Jak się cieszę!
Mam już dwie chętne osoby do zabawy w Podaj dalej.
A są nimi: Bożena i Realizacjamarzeń.
Obejrzałam ich blogi i już mam pomysł na niespodziankę.
Ale to za chwilę, bo za tydzień mam egzamin w pracy, ale potem już zaczynam wakacje!
A teraz pokażę czym zajmuję się od kilku dni.
W sobotę byłam u siebie na działce, a tam...
Ponieważ dżem już jest, a agrestu wciąż jeszcze na krzakach dużo, szukając czegoś nowego natknęłam się TU na agrest kandyzowany.
Agrest kandyzowany
agrest - 1 kg
cukier - 1 kg
woda - 1 szklanka
cukier puder
Agrest oczyszczamy, myjemy, osączamy i nakłuwamy szpilką.
Z wody i cukru przygotowujemy gesty syrop i ciepłym /ale nie gorącym/ zalewamy owoce. Mieszamy poruszając garnkiem w powietrzu kulistymi ruchami. Owoce w syropie podgrzewamy do ok. 50 stopni C, zdejmujemy z ognia i odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Następnie ponownie podgrzewamy, delikatnie mieszając w powietrzu i znów odstawiamy do wystudzenia.
Przez 7 dni dwa razy dziennie owoce podgrzewamy /do ok. 50 stopni C/, mieszamy poruszając garnkiem i odstawiamy do wystudzenia.
Po ostatnim studzeniu agrest przekładamy na sitko i dokładnie odsączamy a następnie przekładamy na blaszkę wyłożoną pergaminem. Agrest delikatnie podsuszmy w piekarniku - piekarnik nagrzewamy do ok. 50 stopni i wyłączamy, wstawiamy blaszkę z owocami a drzwi piekarnika pozostawiamy lekko uchylone. W ten sposób suszymy owoce przez kilka dni - do czasu aż wilgoć przestanie pojawiać się na agreście. Suchy kandyzowany agrest przesypujemy cukrem pudrem i przechowujemy szczelnie zamknięty
Dziś 3 dzień merdania ;)
Zastanawiam się tylko, co zrobić z syropu, bardzo słodkiego o smaku agrestu?
Jakieś propozycje?
Czekam.
Mam już dwie chętne osoby do zabawy w Podaj dalej.
A są nimi: Bożena i Realizacjamarzeń.
Obejrzałam ich blogi i już mam pomysł na niespodziankę.
Ale to za chwilę, bo za tydzień mam egzamin w pracy, ale potem już zaczynam wakacje!
A teraz pokażę czym zajmuję się od kilku dni.
W sobotę byłam u siebie na działce, a tam...
Ponieważ dżem już jest, a agrestu wciąż jeszcze na krzakach dużo, szukając czegoś nowego natknęłam się TU na agrest kandyzowany.
Agrest kandyzowany
agrest - 1 kg
cukier - 1 kg
woda - 1 szklanka
cukier puder
Agrest oczyszczamy, myjemy, osączamy i nakłuwamy szpilką.
Z wody i cukru przygotowujemy gesty syrop i ciepłym /ale nie gorącym/ zalewamy owoce. Mieszamy poruszając garnkiem w powietrzu kulistymi ruchami. Owoce w syropie podgrzewamy do ok. 50 stopni C, zdejmujemy z ognia i odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Następnie ponownie podgrzewamy, delikatnie mieszając w powietrzu i znów odstawiamy do wystudzenia.
Przez 7 dni dwa razy dziennie owoce podgrzewamy /do ok. 50 stopni C/, mieszamy poruszając garnkiem i odstawiamy do wystudzenia.
Po ostatnim studzeniu agrest przekładamy na sitko i dokładnie odsączamy a następnie przekładamy na blaszkę wyłożoną pergaminem. Agrest delikatnie podsuszmy w piekarniku - piekarnik nagrzewamy do ok. 50 stopni i wyłączamy, wstawiamy blaszkę z owocami a drzwi piekarnika pozostawiamy lekko uchylone. W ten sposób suszymy owoce przez kilka dni - do czasu aż wilgoć przestanie pojawiać się na agreście. Suchy kandyzowany agrest przesypujemy cukrem pudrem i przechowujemy szczelnie zamknięty
Jakieś propozycje?
Czekam.
wtorek, 16 lipca 2013
Podaj dalej
W kwietniu zgłosiłam się do zabawy w Podaj dalej... u Kasi (Niteczki w sieci)
Oczywiście zapomniałam, a tu niespodziewanie listonosz przyniósł mi paczuszkę.
Zajrzałam i mocno się zdziwiłam, bo o co tu chodzi, co to jest?
Zaczęłam wyjmować paczuszki i na samym końcu dotarłam do karteczki od Kasi.
No i wszystko jasne!
- zakładka i maleńka poduszeczka, która już zawisła na nożyczkach do wyszywania
- garść przydasi
- odrobina umilaczy :)
Paczuszkę otrzymałam, więc zgodnie z zasadami ogłaszam ciąg dalszy u siebie.
Dwie pierwsze osoby, które pod tym postem wyrażą chęć wzięcia udziału w zabawie, otrzymają ode mnie ręcznie robiony upominek, na doręczenie którego mam okrągły rok.
Po otrzymaniu przesyłki osoby obdarowane ogłaszają zabawę na swoich blogach i tak dalej...
Oczywiście zapomniałam, a tu niespodziewanie listonosz przyniósł mi paczuszkę.
Zajrzałam i mocno się zdziwiłam, bo o co tu chodzi, co to jest?
Zaczęłam wyjmować paczuszki i na samym końcu dotarłam do karteczki od Kasi.
No i wszystko jasne!
A teraz szczegóły:
- pachnące serduszko
- garść przydasi
- odrobina umilaczy :)
Paczuszkę otrzymałam, więc zgodnie z zasadami ogłaszam ciąg dalszy u siebie.
Dwie pierwsze osoby, które pod tym postem wyrażą chęć wzięcia udziału w zabawie, otrzymają ode mnie ręcznie robiony upominek, na doręczenie którego mam okrągły rok.
Po otrzymaniu przesyłki osoby obdarowane ogłaszają zabawę na swoich blogach i tak dalej...
piątek, 12 lipca 2013
Na płasko
Kartka musiała być na tyle płaska, żeby łatwo było wysłać ją pocztą.
Żadnych innych wymagań.
Jakiś czas temu natknęłam się na bloga Ani S i szalenie spodobało mi się tam umieszczenie kwiatów na kartkach. Dla mnie to wciąż wyzwanie.
Uzyskawszy pozwolenie, ta ślubna kartka powstała inspirowana kartkami Ani.
Żadnych innych wymagań.
Jakiś czas temu natknęłam się na bloga Ani S i szalenie spodobało mi się tam umieszczenie kwiatów na kartkach. Dla mnie to wciąż wyzwanie.
Uzyskawszy pozwolenie, ta ślubna kartka powstała inspirowana kartkami Ani.
czwartek, 11 lipca 2013
Z kieszonkami
Mój siostrzeniec w niedzielę obchodzi 18 urodziny.
No i ciocia (czyli ja) dostałe zlecenie - zrobić kartki!
Dziś pierwsze.
Forma exploding box często pojawia się w moich pracach.
Ale jeszcze nie próbowałam kieszonkowca.
W Polsce królową tych pudełek jest chyba Agnieszka. Jej dopracowanych w każdym szczególe pudełek nie sposób doścignąć.
Szukając inspiracji oczywiście trochę zboczyłam i zaczęłam przeglądać zagraniczne blogi.
Jak wrzuciłam hasło exploding envelope box i zaczęłam wchodzić głębiej i głębiej - przepadłam.
No ale czy te nie są niesamowite? A na stronę tej dziewczyny będę często wpadać.
Ale chyba czas pokazać co mi wyszło.
Choć po tylu cudnych pudełkach to jakoś skromnie wygląda.
No i ciocia (czyli ja) dostałe zlecenie - zrobić kartki!
Dziś pierwsze.
Forma exploding box często pojawia się w moich pracach.
Ale jeszcze nie próbowałam kieszonkowca.
W Polsce królową tych pudełek jest chyba Agnieszka. Jej dopracowanych w każdym szczególe pudełek nie sposób doścignąć.
Szukając inspiracji oczywiście trochę zboczyłam i zaczęłam przeglądać zagraniczne blogi.
Jak wrzuciłam hasło exploding envelope box i zaczęłam wchodzić głębiej i głębiej - przepadłam.
No ale czy te nie są niesamowite? A na stronę tej dziewczyny będę często wpadać.
Ale chyba czas pokazać co mi wyszło.
Choć po tylu cudnych pudełkach to jakoś skromnie wygląda.
środa, 10 lipca 2013
czwartek, 4 lipca 2013
Cytrynka
Właśnie udało mi się skończyć cytrynki na kanwie Judyty.
Wyszywało się świetnie, ale niestety dłuuuugo.
Miesiąc temu przypomniał mi o sobie mój kręgosłup i moja prawa ręka odmówiła posłuszeństwa.
Ale jak tylko odzyskałam czucie w palcach zabrałam się do pracy i zaczęłam właśnie od cytrusów.
A tak wygląda kanwa, która jutro poleci dalej (do Ewy)
Mam kilka zaczętych prac i czas zabrać się za wykańczanie,
Ale mam też gotowe już nici na nieco większe dwa projekty - niedługo pokażę na co zdecydowałam się najpierw :)
Wyszywało się świetnie, ale niestety dłuuuugo.
Miesiąc temu przypomniał mi o sobie mój kręgosłup i moja prawa ręka odmówiła posłuszeństwa.
Ale jak tylko odzyskałam czucie w palcach zabrałam się do pracy i zaczęłam właśnie od cytrusów.
Mam kilka zaczętych prac i czas zabrać się za wykańczanie,
Ale mam też gotowe już nici na nieco większe dwa projekty - niedługo pokażę na co zdecydowałam się najpierw :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)