I skończyłam!!!
Trzy dni wyszywania i na kanwie Agnety pojawiła się cytrynka.
Wyszywało się fajnie, choć namęczyłam się przy tle, bo Agneta poprosiła o krzyżyki zamiast półkrzyżyków, a wyjątkowo dużo ich było przy tym obrazku :)
A tak teraz wygląda kanwa Agnety:
Jutro jadą na kontrolę do lekarza, to zaczepię o pocztę i obie kanwy (Burani i Agnety) polecą dalej. Do Agi.
Bardzo ładnie wyszło...
OdpowiedzUsuńJaka soczysta :) ślicznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Śliczna cytrynka!
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie ;)
OdpowiedzUsuńWyszło Ci wspaniale :))
OdpowiedzUsuńPiękności :)
OdpowiedzUsuńu la la! ależ u ciebie cytrusowo i orzeźwiająco! piękne te hafty. narobiłaś mi smaka na lemoniadę cytrynową! :P
OdpowiedzUsuńWyglądają super!!:)
OdpowiedzUsuńwspaniała cytrynka - aż mi się kwaśno zrobiło :))
OdpowiedzUsuńpieknie wygląda, szczególnie na tej kanwie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam